Polacy nie gęsi i swoich autorów mają, a także własną “Grę o tron”. Tak można opisać wydarzenia które rozgrywały się w Środkowo-wschodniej Europie na przełomie X i XI wieku, a także później…
Każdy ze szkolnych lekcji historii pamięta, że Mieszko I w 966 przyjął chrzest. Jednak nie każdy miał szczęście trafić na nauczyciela z pasją, więc oprócz najważniejszych faktów ciężko było zapamiętać cokolwiek więcej. nic nie jest jednak stracone.
Polacy nie gęsi i swoich autorów mają, a także własną “Grę o tron”. Tak można opisać wydarzenia które rozgrywały się w Środkowo-wschodniej Europie na przełomie X i XI wieku, a także później. Ciekawą opowieść o tym snuje na kartkach swych książek Elżbieta Cherezińska. Z wykształcenia jest teatrologiem, jednak swą pasję odnalazła w pisaniu książek historycznych i na tyle ile zdążyłam się zapoznać z jej twórczością, udaje jej się tworzyć niesamowite dzieła. Może nie tyle co tworzyć, a opisywać i odtwarzać wydarzenia tamtych dni w sposób niezwykle plastyczny a przez to bardzo fascynujący. Na swoim koncie posiada takie książki jak seria “Koron” których akcja toczy się wokół starań o odzyskanie polskiej korony po rozbiciu dzielnicowym, czy “Gra w kości” która przybliża nam atmosferę panującą podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego w tysięcznym roku. Moje serce zaś zdobyła “Legionem”, który opisuje losy, jednej z najbardziej ciekawych jednostek jaką była Brygada Świętokrzyska.
Dziś jednak nie o tym. Ostatnio skończyłam czytać jedne z jej najświeższych dzieł pod tytułami “Harda” i “Królowa”. Obie te książki są o losach siostry Bolesława Chrobrego, Świętosławie, lub jak ja zwali nordyccy wojowie Sigridzie Storråda, Hardej Pani. Jej synowie władali północną Europą, a ona nosiła miano królowej trzech królestw, Szwecji, Danii i Norwegii. To ona jako pierwsza z rodu Piastów założyła na skronie koronę. Ale nie będę opowiadać całej historii.
Książki są napisane przystępnym językiem, nawet opisy, które są zmorą większości, ciekawią. Z wypiekami na twarzy czytałam o podbojach Bolesława Chrobrego, czy, bitwach morskich prowadzonych przez Svena Widłobrodego lub Olava Tryggavsona. Wątki poboczne pomagają zrozumieć całą historię i tworzą spójną całość. Te książki nie gryzą, one pochłaniają w całości. Nie mogłam oderwać się od lektury. W autobusie, na szkolnej przerwie, czy pod zeszytem na lekcji śledziłam kolejne losy królowej, która na smyczy prowadzała rysie.
Jedyna moja uwaga do tej książki, to to że tak szybko się skończyła. Serdecznie polecam ja wszystkim, którzy chcąc oderwać się trochę od monografii historycznych, jednak nie chcą tracić kontaktu z historią. Dbałość o szczegóły typu, kolor kielichów z których Sven pił wino zachwyca. Ale to nadal opowieść, a nie książka historyczna